×
COVID-19: wiarygodne źródło wiedzy

Cud i chojrakowanie

Felieton Katarzyny Kubisiowskiej

Pilch skutecznie wytrąca z myślenia o chorobie jako o darze, bo i takie pojawiają się na jej temat wymysły. Sam wyznaje, że dzięki parkinsonizmowi widzi i czuje więcej, perspektywa mu się poszerzyła. Pisze to człowiek, który nie ma szans na całkowite wyleczenie.

Na początek trzy cytaty wyłowione z żarłocznej lektury „Drugiego dziennika” Jerzego Pilcha. „Pacjent chce być zdrowy, ale przynajmniej do pewnego momentu nie za wszelką cenę. Udawać zdrowego? Nie! Nie! I jeszcze długo nie! Nawet pacjent pobudzony miarkuje się w tym względzie. Wymyślenia, zaprojektowania i uruchomienia specjalnych form obrządku udawania również się nie domaga. Na tym etapie jeszcze nie musi. Wiara, mara i jak ręką odjął. Tak jednak czy tak: o chorobie, jak o poezji metafizycznej albo konkret, albo nic.”

„Choroba nie jest twoim największym nieszczęściem, największym nieszczęściem jest teoretycznie najbliższa ci osoba, która rzeczowo uważa, że choroba jest sumą twoich błędów. W ogóle zło z błędów, dobro z bez-błędów. […] Choroba nie jest największą tragedią, największą tragedią są znawcy twojej choroby. Uliczne spece, słynne plemię omnipotencjuszy.”

„Zazdrościłeś podrzynającemu sobie gardło Witkacemu? W pewnym sensie? W pewnym sensie, ale zawsze! Zawsze i tylko jemu! Zawsze zazdrościłeś malowniczych suchot Uniłowskiemu! Odstrzelony wierzch czaszki Baczyńskiego? Zazdrościłeś? Dawno, ale jak? Nie tylko chciałeś w powstaniu zginąć! Chciałeś, mały bezwstydniku, żeby o twoich wierszach młody Wyka pisał! A obozu koncentracyjnego Borowskiemu? Zazdrościłeś jak szalony! I wreszcie się spełniło! Wreszcie jest jak w bolszewickiej alegorii, wreszcie chory na suchoty, z odstrzelonym wierzchem czaszki siedzisz w obozie, dzień po dniu, podrzynasz sobie gardło. […] Nie umarłeś młodo, żadna tego świata nie ominęła cię uciecha, a mimo to tragizm cię spowije; z drugiej strony, jak będziesz miał fart, a wszystko wskazuje, że już go masz, pojedziesz na darze choroby jak, cha, cha, cha! zdrowie ci dopisze do zupełnego zdemęcienia.”

Pilch zmaga się z parkinsonizmem od sześciu lat, od trzech opisuje to coraz bardziej odważną frazą. Pokazuje to, co w każdej chorobie jest dotkliwe samotność chorującego, nawet jeśli otacza go wianuszek przychylnych mu osób. Utrata zdrowia, konfrontacja z ułomnością fizyczną, na horyzoncie majaczące niedołęstwo – to nawet ludzi zdrowych obezwładnia dławiącym strachem. Pilch uczynił z choroby wielki literacki temat. Może nawet bardziej wyostrzyło mu się i tak zawsze ostre pióro, może dociska pedał w bezwzględnym traktowaniu siebie samego. W każdym akapicie jest brawurowy, autentyczny, przejmujący – pokazuje, w czym tkwi sedno chorowania. Ile w nim niepewności, udręki dnia codziennego przykrywanej raz na jakiś czas chojrakowaniem, ocierającym się o cynizm.

Skutecznie wytrąca z myślenia o chorobie jako o darze, bo i takie pojawiają się na jej temat wymysły. Sam wyznaje, że dzięki parkinsonizmowi widzi i czuje więcej, perspektywa mu się poszerzyła. Pisze to człowiek, który nie ma szans na całkowite wyleczenie. Gdyby taka możliwość zaistniała, bez wahania ów dar poszerzonej perspektywy zwróciłby (Bogu? Losowi? Naturze?) z podwójnym podziękowaniem. W pewnym sensie Pilch stał się ambasadorem chorych używam tego sformułowania ze świadomością, że autor „Wielu demonów” ukarałby mnie za nie lodowatym wzrokiem. Słusznie nie chce, by do jego pisania przylgnęła łata „artysty niedomagającego”, kolejna zresztą, którą miałby na pisarskim koncie. I jednocześnie nie ma najmniejszej wątpliwości, że wspomniana fraza otwiera drzwi do krain, gdzie pisanie o chorobie jest wyposażone nie w trzy, a w cztery wymiary. Ten ostatni zbliża się ku transcendencji czegoś, co pomaga pojąć i przetrwać ból, nadać sens tu i teraz, bez niego choroba byłaby przedsionkiem mrocznych labiryntów.

Nie opuszcza Pilcha nadzieja – nawet jeśli traci ją dziś, odzyska jutro. Dla chorujących jest ona pomostem łączącym jeden dzień z następnym. Świadomością, że można się obudzić zdrowym rano wstać z łóżka, choć ostatnie miesiące było się do niego przykutym, podnieść do ust szklankę, choć wczoraj o zmierzchu przypominało to najcięższy z maratonów. Przestać się trząść, przestać brać leki, nie iść na kolejną chemię. Zacząć żyć rytmem ludzi zdrowych.

« Poprzedni
01.08.2014
Doradca Medyczny
  • Czy mój problem wymaga pilnej interwencji lekarskiej?
  • Czy i kiedy powinienem zgłosić się do lekarza?
  • Dokąd mam się udać?
+48

w dni powszednie od 8.00 do 18.00
Cena konsultacji 29 zł

Zaprenumeruj newsletter

Na podany adres wysłaliśmy wiadomość z linkiem aktywacyjnym.

Dziękujemy.

Ten adres email jest juz zapisany w naszej bazie, prosimy podać inny adres email.

Na ten adres email wysłaliśmy już wiadomość z linkiem aktywacyjnym, dziękujemy.

Wystąpił błąd, przepraszamy. Prosimy wypełnić formularz ponownie. W razie problemów prosimy o kontakt.

Jeżeli chcesz otrzymywać lokalne informacje zdrowotne podaj kod pocztowy

Nie, dziękuję.
Poradnik świadomego pacjenta