Ze względu na starzenie się społeczeństwa rak stercza będzie coraz częstszy. Tymczasem w Polsce jest on wciąż zaniedbywany - oceniają eksperci. Ich zdaniem konieczna jest poprawa diagnostyki i leczenia chorych na ten nowotwór, zwłaszcza w zaawansowanym stadium.
Fot. pixabay.com
Prof. Piotr Milecki, konsultant w dziedzinie radioterapii onkologicznej dla województwa wielkopolskiego powiedział, że rak gruczołu krokowego jest najczęstszym z nowotworów urologicznych występujących u mężczyzn. Ogólnie, jest to drugi co do częstości występowania nowotwór złośliwy u panów - po raku płuca.
Z danych Krajowego Rejestru Nowotworów wynika, że w 2013 r. zdiagnozowano go u ponad 12 tys. mężczyzn, a niemal 4,3 tys. zmarło z jego powodu. Wyleczalność raka stercza w naszym kraju jest wciąż niższa niż w USA i w wielu krajach UE.
„W Polsce rak stercza jest nowotworem wymagającym wciąż intensywnej uwagi - ze strony społecznej, ze strony polityków i władz. Już obecnie liczba jego przypadków jest bardzo duża, a będzie jeszcze większa - mówi się nawet o podwojeniu liczby chorych na ten nowotwór w ciągu najbliższych 10 lat. To może bardzo obciążyć nasz system ochrony zdrowia” - powiedział prof. Milecki.
Wynika to nie tylko z faktu starzenia się społeczeństwa, ale też z tego, że w naszym kraju nowotwór ten jest często diagnozowany w późnych stadiach, a wielu mężczyzn, u których rozwija się on przez długi czas, nie wie o tym - tłumaczył specjalista. Jeśli uda się zwiększyć świadomość panów na temat raka stercza, to jest szansa, że zaczną się zgłaszać wcześniej na badania i zostanie wykryte więcej przypadków tego nowotworu, które trzeba będzie leczyć, dodał.
„Obecnie - ze względu na wciąż małą wiedzę społeczeństwa na temat raka stercza, na opór mężczyzn przed badaniami kontrolnymi i niedostateczne finansowanie diagnostyki - polski mężczyzna ma mniejsze szanse wczesnego wykrycia tego nowotworu i mniejsze szanse na jego wyleczenie” – powiedział prof. Milecki.
Jak ocenił, leczenie chorych na raka stercza we wczesnych stadiach rozwoju znacznie się poprawiło w ostatnich latach, chociaż ośrodki wciąż mają problemy z rozliczaniem procedur leczniczych wykonywanych w tej grupie chorych. Jego zdaniem znacznie większy problem dotyczy pacjentów z zaawansowaną chorobą.
Według dr Iwony Skonecznej, onkologa ze Szpitala św. Elżbiety w Warszawie, w Polsce dość dużo pacjentów – mniej więcej jedna czwarta - ma zaawansowanego raka stercza już w momencie rozpoznania. Ponadto, u części chorych z wcześnie postawioną diagnozą nowotwór ten rozwija się z czasem w postać zaawansowaną. „Najbardziej nas boli to, że dostęp do terapii wydłużającej życie w tej grupie chorych jest w naszym kraju dość nikły” – powiedziała PAP specjalistka.
Jej zdaniem w najgorszej sytuacji są starsi pacjenci z zaawansowanym rakiem stercza, który stał się oporny na klasyczną hormonoterapią (tzw. rak stercza oporny na kastrację). Są to panowie po 70., 80. roku życia, obciążeni różnymi dodatkowymi schorzeniami. „Znaczna część z nich ze względu na stan zdrowia nie kwalifikuje się do chemioterapii” – podkreśliła dr Skoneczna. Zaznaczyła, że ci chorzy mogliby być leczeni nowoczesną hormonoterapią.
Zalicza się do niej dwa leki: octan abirateronu, który w Polsce jest finansowany w ramach programu lekowego jedynie chorym po przebytej chemioterapii, oraz enzalutamid, który w ogóle nie jest w Polsce finansowany. „W praktyce oznacza to, że część pacjentów z zaawansowanym rakiem stercza nie może w Polsce skorzystać z żadnego leczenia przedłużającego życie. A wiemy, że te nowe doustne leki hormonalne są doskonale przez chorych tolerowane i bardzo dobrze sprawdzają się w populacji osób starszych” – powiedziała dr Skoneczna.
Z badań wynika, iż nowoczesna hormonoterapia działa jeszcze skuteczniej, gdy jest stosowana przed chemioterapią. „Wydłuża się ogólne przeżycie, czas do postępu choroby, do pogorszenia formy pacjenta, do wystąpienia bólów kostnych i konieczności stosowania naświetlań przeciwbólowych” – wymieniała onkolog.
Analizy badań klinicznych wskazują też, że dzięki wczesnemu podaniu tych leków można - nawet o trzy lata - odroczyć konieczność zastosowania chemioterapii, której towarzyszą uciążliwe działania niepożądane, a także leków przeciwbólowych.
Według dr Skonecznej miejsce tych nowych terapii w leczeniu raka stercza jest już na świecie bardzo dobrze ugruntowane. Są one finansowane praktycznie w całej Unii Europejskiej, również w krajach Europy Środkowej. Stosowanie nowych leków hormonalnych przed chemioterapią jest rekomendowane przez Europejskie Towarzystwo Onkologii Klinicznej (ESMO).
Dr Skoneczna przypomniała też, że wciąż brak finansowania leku z grupy tzw. radiofarmaceutyków (rad-223), który działa na przerzuty raka stercza do kości.
Prof. Milecki przyznał, że nowe leki są bardzo kosztowne. „Jednak powinno się ustalić jakąś grupę pacjentów, dla których taka terapia jest niezbędna i którym trzeba ją finansować. Nie możemy być wyspą na tle Europy, jeśli chodzi o dostęp do tych leków” – powiedział.
W odpowiedzi na pytanie dotyczące prac nad finansowaniem nowoczesnej hormonoterapii przed chemioterapią pacjentom z rakiem stercza opornym na kastrację, rzecznik prasowa Ministerstwa Zdrowia Milena Kruszewska poinformowała, że wniosek w tej sprawie wpłynął do resortu od producenta jednego z leków – octanu abirateronu. Miało to miejsce 29 kwietnia 2015 r. W połowie września 2017 r. producent zaproponował nową ofertę cenową dla leku, „w związku z którą minister zdrowia podejmie rozstrzygnięcie”, wyjaśniła Kruszewska. „Obecnie w Ministerstwie Zdrowia trwa analiza całości zebranej dokumentacji w odniesieniu do przedstawionej nowej oferty” – podsumowała rzecznik MZ.